Cukierek albo. . . znicz!

Zbliża się uroczystość Wszystkich Świętych i wybaczcie, ale nie mogę się powstrzymać od refleksji nad tym, jak łatwo zastępujemy to piękne święto jakąś maskaradą. W Warszawie pełno już zaproszeń na imprezy Halloween, ludzie szukają przebrań, wszędzie jakieś lampiony z dyni. O ile ludzie pytani o datę 1 listopada wiedzą, że coś z grobami, ale doskonale wiedzą, co zrobić dzień wcześniej. Do tego stopnia, że rok temu jeden supermarket ogłaszał się w tym czasie hasłem: „Cukierek, albo znicz”, chcąc w ten sposób dogodzić wszystkim, zarówno tym, którzy oddają się praktyce, no właśnie, „świętowania” (?) Halloween , jak i tym, którzy w tych dniach wybiorą się na groby swoich bliskich zmarłych. Popularność tych praktyk jest niestety coraz bardziej duża, a wielu, również wierzących, nie widzi w tym nic złego.

Co z tym robić? Jest kilka ciekawych pomysłów i tak na przykład już kolejny raz zachęcają nas byśmy na uroczystość Wszystkich Świętych zmieniali swoje zdjęcia profilowe na portalach społecznościowych na wizerunki naszych patronów. 1 listopada jest, przecież właśnie świętem świętych, wszystkich tych, którzy osiągnęli już niebo.

W ostatnią niedzielę wchodzę do kościoła w Łochowie i rozejrzawszy się po ławkach trochę tracę rezon. W pierwszej ławce siedzi, bowiem kilkunastoletni biskup, za mną ktoś, kto mógłby być św. Józefem, a przy krzesłach biegają małe aniołki. Myślę sobie, że coś ze mną nie tak, dawno mnie w domu nie było to może się pozmieniało. Patrzę pytająco na mamę, która uspokaja mnie mówiąc, że to ksiądz zorganizował dla dzieci Bal Wszystkich Świętych. Dzieciaki przebrane za świętych miały przyjść na niedzielną mszę, no i stawiły się, ba był nawet papież. Uważam, że to świetny pomysł, zamiast przebierać się za trupy i inne potwory sięgajmy do naszej prawdziwej, pięknej tradycji obchodzenia uroczystości WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH.

Wyrzućmy lampiony z dyni, bo z niej to się robi przetwory na zimę i sięgnijmy do żywotów świętych. Nie tylko przebierajmy się za nich, ale i sami bądźmy świętymi.

Z moją patronką

Z moją patronką (źródło: archiwum prywatne)